Na Zachodzie koncepcja ta spotyka się ze sceptycyzmem i niedowierzaniem. Chociaż ludzie Zachodu bez oporu przyswajają sobie najbardziej zdumiewające teorie metafizyczne w rodzaju astrologii czy oddziaływania kryształów, są jednak niebywale oporni wobec idei seksu pozbawionego wytrysku. Jedynym sposobem przekonania się o korzyściach płynących z kontroli wytrysku jest wypróbowanie tej metody na własnym ciele i osobiste doświadczenie jej dobroczynnego działania.
Chcemy zaznaczyć, iż propagując kontrolę wytrysku absolutnie nie sugerujemy, że mężczyźni nie powinni mieć orgazmu. Seks tan- tryczny odróżnia doświadczenie orgazmu od doświadczenia wytrysku – jest to rozróżnienie również dość rewolucyjne dla ludzi Zachodu, przywykłych utożsamiać obydwa zjawiska. Tantra definiuje orgazm jako wewnętrzne doświadczenie szczytowej eksplozji seksualnej, a wytrysk jako zewnętrzny wyraz tej eksplozji – utratę energii orgastycznej, wydalenie jej na zewnątrz. Zaawansowana praktyka umożliwia mężczyźnie oddzielenie orgazmu od wytrysku, pozwala utrzymać orgazm wewnątrz i doświadczyć rozkoszy jego obiegu w ciele. Mężczyzna może nauczyć się ukierunkowywać orgazm, przedłużać go i sprawić, by trwał przez wiele minut – w ten sposób pobiera znacznie więcej energii o wyższym natężeniu niż gdy od razu uwalnia orgazm na zewnątrz. Aby odczuć wyraźnie różnice wystarczy kilka sesji miłosnych z zastosowaniem technik, które przedstawimy za chwilę.
Zachęcając do kontroli wytrysku nie twierdzimy również, że mężczyzna w ogóle nie powinien miewać wytrysku. Chodzi nam o coś z gruntu odmiennego – o kontrolę, a więc doprowadzenie do sytuacji, w której wytrysk jest kwestią wyboru. W chwili, kiedy mężczyzna potrafi kontrolować wytrysk, przestaje być niewolnikiem swojego lingamu, przeciwnie – staje się jego panem. Mężczyzna zdobywa wielką władzę, której skutki rozciągają się na wszelkie dziedziny życia.
Leave a reply